Stworzono / zmodyfikowano 07/03/2018 przez
W sobotę 18 czerwca 2016 r. spotkaliśmy się ze związkowcami z Ekwadoru, którzy przed kilkoma laty założyli organizację ASTAC, czyli Związek Zawodowy Pracowników Plantacji Bananowych (Asociacion Sindical de Trabajadores Bananeros Agricolas y Campesino). Debatę z Jorge Acostą, Washingtonem Orellaną i Mariellą Guzman zorganizowała Kooperatywa Spożywcza Dobrze wraz z Fundacją Kupuj Odpowiedzialnie.
Gospodarka Ekwadoru w dużej mierze opiera się na uprawie i handlu bananami. Co więcej, Ekwador należy do światowej czołówki, jeśli chodzi o produkcję i eksport bananów. Za przemysłem bananowym idą więc ogromne pieniądze, które z całą pewnością nie trafiają do pracowników plantacji bananów. Kapitał koncentruje się w rękach trzech bananowych korporacji: Chiquita, Del Monte oraz Dole. Ani korporacjom, ani też państwu ekwadorskiemu, nie zależy więc na zmianie obecnej sytuacji w przemyśle bananowym.
Jak opowiadali nam Jorge Acosta, Washington Orellana oraz Maricela Guzman praca na plantacji bananów jest niesamowicie ciężka. Po pierwsze, pracuje się po 10-12 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu, bez prawa do urlopu oraz zapłaty za nadgodziny (formalnie oczywiście pracownicy powinni mieć płacona za nadgodziny oraz prawo do płatnego urlopu). Za swoją pracę pracownicy plantacji bananów otrzymują wynagrodzenie w wysokości 350-420$ miesięcznie, podczas gdy średnia pensja w Ekwadorze wynosi 660$.
Praca jest nie tylko ciężka fizycznie, ale przede wszystkim niebezpieczna. Przykładowo, w trakcie pracy pracowników na plantacji odbywają się zrzuty pestycydów z samolotu – pilotem takiego samolotu przez niemal 17 lat był Jorge Acosta. Odzież ochronna, która miałaby chronić przed tymi trującymi substancjami praktycznie nie istnieje. Pracownicy plantacji noszą zwykłą odzież, gumowe buty, na ramiona mają zarzucony postrzępiony worek foliowy – i tyle. A opryski odbywają się często, kiedyś 20 razy do roku, obecnie 44 razy rocznie. Jorge Acosta wiąże to przede wszystkim z silnym pestycydowym lobby, któremu zależy na jak najczęstszym wykorzystywaniu ich produktów.
Na plantacji pracują też kobiety oraz dzieci. Praca kobiet, choć obejmuje dokładnie te same obowiązki co mężczyzn, jest gorzej opłacana – kobiety otrzymują około 70% wynagrodzenia mężczyzn. Praca dzieci jest niestety powszechną praktyką. Z racji konieczności wspomagania domowego budżetu dzieci nie są w stanie odebrać pełnego podstawowego wykształcenia. Są też niedożywione, gdyż ich dieta to zazwyczaj 2 posiłki dziennie: śniadanie około godz. 10 oraz podwieczorek około godz. 16.
Usłyszeliśmy też przerażającą historię śmierci kilkunastoletniego chłopca, który pracował na plantacji. Pewnego dnia bardzo źle się poczuł, wymiotował, miał mdłości, a następnego dnia zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było wysokie stężenie trujących substancji w organizmie. Właściciel plantacji wypłacił rodzinie chłopca odszkodowanie w wysokości 300$.
Ekonomia kraju jest oparta na handlu bananami, więc żadnym instytucjom państwowym nie zależy na poprawie sytuacji pracowników plantacji. A związkowcy ASTAC szukali wsparcia w wielu krajowych instytucjach, łącznie z rzecznikiem praw obywatelskich. Niestety, zadowolone mają być korporacje, a nie pracownik plantacji.
Jako szansę na poprawę warunków pracy na plantacjach, ale też prawa klientów do zakupu owoców tropikalnych wyprodukowanych w sposób sprawiedliwy i nieniszczący środowiska, członkowie ASTAC widzą wzmocnienie związków zawodowych w Ekwadorze. Obecnie sytuacja jest jednak trudna, gdyż jedynie 3% pracowników plantacji jest zrzeszonych w związkach. Państwo utrudnia rejestrację i legalizację związków, a właściciele plantacji praktykują zwalnianie ludzi zaangażowanych w tego typu organizacje. Efektem tego są „czarne listy” krążące między właścicielami plantacji – osoby zwolnione za aktywność w związku zawodowym nie mają czego szukać na innych plantacjach.
Pytaliśmy Jorge, Washingotna oraz Maricelę: Co my, w Europie, możemy zrobić, żeby sytuacja pracowników plantacji się polepszyła, żeby środowisko naturalne oraz kupowane przez nas owoce nie były zatruwane pestycydami? Przede wszystkim powinniśmy nie kupować zwykłych bananów i pytać w sklepach o owoce fair trade – tym samym wywierać presję na sieciach supermarketów, aby zwiększyły udział owoców pochodzących ze sprawiedliwego handlu w swoim asortymencie. Powinniśmy też podpisywać petycje kierowane do Parlamentu Europejskiego, które będą wymagały poprawy warunków pracy i uprawy na plantacjach eksportujących banany do Europy. Związkowcy ASTAC liczą też, że państwa europejskie będą w stanie wywrzeć presję na rządzie Ekwadoru, aby ten nie utrudniał legalizacji związków zawodowych.
Jorge Acosta Orellana, koordynator ASTAC. Od 8 lat aktywnie walczy o prawa pracowników plantacji bananów. Jorge, wyszkolony pilot, przez prawie 17 lat zajmował się opryskiwaniem plantacji trującymi pestycydami. Po tym jak poczuł się źle po dniu swojej pracy postanowił sprawdzić skład oprysków. Okazało się, że jednym ze składników jest mankozeb –rakotwórczy środek zakazany w USA i w Europie, ale powszechnie stosowany w Ameryce Południowej. Jorge porzucił wygodne życie pilota i zaangażował się w walkę przeciwko łamaniu praw pracowników, na rzecz ustanowienia płacy minimalnej oraz zapewnienia ochrony przed szkodliwymi substancjami. To z jego inicjatywy powstało ASTAC, czyli Związek Zawodowy Pracowników Plantacji Bananowych.
Washington Orellana Farez, aktywny członek ASTAC. Dwa lata temu założył związki robotnicze w prowincji El Oro w Ekwadorze.
Maricela Guzman, koordynatorka techniczna ASTAC (prowincja Los Rios). Była częścią zespołu badawczego, który rozmawiał z pracownikami plantacji bananów (początek 2016 roku).